Profil użytkownika Roch
Reniferek z rozbitej rodziny; tatuś nieodpowiedzialny duży dzieciak, mamusia rzecz jasna przeciwieństwo tatusia - tego dowiadujemy się w ciągu pierwszych kilku minut bajki...nie trzeba czytać co napisano na plakacie, żeby się domyślić, że produkcja "wyszła" od któregoś z naszych północnych sąsiadów
Biutiful (9)
to co Remarque opowiedział o związku kobiety z mężczyzną w " Łuku triumfalnym", z podobną klasą Antonioni pokazał w "La notte". Rola Moreau - super !
usłyszałęm w telewizji jak ktoś się zachwycał, że reżyser dodał Bondowi w Skyfall egzystencjalnej zadumy i twardego cynizmu...być może...ale "mój" Bond śmiga w skrojonym na miarę garniturze w swoim aston martinie gdzieś na serpentynowym wybrzeżu Adriatyku, a nie bawi się w "Kevina samego w domu" na szkockim zadupiu ;)
Biutiful (9)
niby nie ma tu nic, co wcześniej nie zostałoby powiedziane: małżeństwo ze stażem, niespełnione marzenia, trywializm szarej rzeczywistości, ktoś trzeci...ale jest coś przyjemnego w klimacie filmu, nie wiem - jakaś taka delikatność i subtelność pojawiająca się we włoskich produkcjach. Trochę przypominał mi Al di là delle nuvole
Dla mnie to przede wszystkim film o samotności. To jednak, co naprawdę w nim ciekawego, to fakt, że tą samotność możemy obserwować nie z perspektywy cywilizacji zachodniej, ale z perspektywy westernizującego się kraju nie-zachodniego właśnie. Obserwujemy problemy naszej kultury, ale nałożone przez kalkę na inne społeczeństwo. Wspomniana samotność wydaje się tu jeszcze bardziej pusta i smutna, tak przynajmniej to odebrałem. Niezapomniane ujęcie to (szmuglowana z Dubaju ;) ) pozytywka grająca "Do Elizy", a w tle górskie tureckie odludzie, nijak nie mogące się wkomponować w melodię